Noszenie dziecka jest czadowe, a zimą czadowe szczególnie. Jest coś szalenie przyjemnego w spacerze z maluchem, kiedy mrozek koloruje nosy i policzki, a mimo wszystko ciepło wszystkim i przytulnie, można się posmyrgać tymi czerwonymi nosami i śpiewać „hu hu ha nasza zima zła” na dwa głosy.
Inuici – z racji temperatur jakie towarzyszą im przez większość roku mają swój (zastrzeżony!) sposób noszenia małych dzieci tak, by było ciepło i wygodnie. Maluchy noszone są w specjalnym kapturze specjalnej kurtki, tradycyjnie szytej ze skór, o uroczo brzmiącej nazwie amauti.
Amauti to wspaniały wynalazek, popatrzcie:
Ten młody człowiek wygląda na takiego, co schował sobie jakąś zabawkę w tym kapturze.
A tu panie spacerują, jakby zapomniały o tym, że mają dzieci.
Amauti w wersji nowoczesnej – też działa. Młodzież wygląda na zadowoloną, mama z resztą też.
„Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę…”. A, nie, to nie ta bajka. Przepraszam, poniosło mnie.
My możemy sobie co prawda tylko popatrzeć na amauti, ale i tak nie jest źle. Ba, jest bardzo dobrze! To już druga zima Panienki i pierwsza, kiedy ma kombinezon, kurtkę zimową i resztę akcesoriów. Rok temu wystarczała jej czapeczka :)
Kiedy Panienka była mniejsza, nosiliśmy ją pod kurtką. Ojciec Dzieciom zakładał parkę i zapinał na Panience, a w super zimno wrzucał na siebie kożuch Panienkę okrywając osłonką. Ja mogłam się zapinać na Panience tylko w cieńszej kurtce, więc większość zimy przemaszerowałyśmy z osłonką, o której pisałam rok temu tu. Do zera stopni pod osłonkę nosiła tylko body, bluzeczkę i rajstopy i nasze ulubione, magiczne wręcz osłonki na stopy firmy Elodie Details.
Drogie jak sto piorunów, na szczęście dostaliśmy po naszej siostrzyczce-kuzyneczce. W każdym razie – warte swojej ceny.
W zimniejsze dni zakładaliśmy Panience dodatkowo getry, którym należy się chyba osobny post ;) Getry – mamy jedną parę – służą nam nieprzerwanie zimą i latem od urodzenia Panienki. Czasami korzystał też z nich Starszak. Są naprawdę świetne. Starszak robił właśnie tak jak miał na sobie getry Panienki. Panienka na szczęście spała, bo by się piekliła, że jej zabrał ;)
W mrozy Panienkę wzbogacało się o polarową bluzę i spodenki. I tak ubrana, przykryta osłonką, smacznie spała na spacerach zimowych. Albo oglądała śnieg. Wystawała jej tylko buzia, a w czasie zadymki (no, czasami się trafiło, wiadomka) dodatkowo osłaniał ją kaptur osłonki. Wyglądała wtedy tak słodko, że zwiększałam częstotliwość z jaką całowałam jej nosek o jakieś dwa razy.
W tym roku, kiedy Panienka jest już poważną dziewczynką i chodzi do żłobka, a żłobek chodzi na spacery czasami, trzeba ją ubierać normalnie. Zakładamy więc MT na kurtkę, a Panienkę ubieramy normalnie w kierunku lekko i wsadzamy w kombinezon. W dni powyżej 0 nosi kurteczkę nie za grubą – w nosidle jest cieplej, grzeje się brzuszkiem do ciała noszącego.
O zaletach noszenia młodzieży zimą, poza przyjemnością, pisać nie będę. Powiem tylko, że wiele lat temu, kiedy Starszak był małym bączkiem półrocznym, spotkałam się z koleżanką, która już wtedy chustowała. I poszłyśmy sobie na spacer – ona z maluchem śpiącym w chuście, pod parką, a ja z wózkiem. I pamiętam jak dziś swój pot pod grubą kurtką, kiedy pchałam wózek przez zaśnieżone chodniki, przez zaspy, siłowałam się z naturą i klęłam, a ona relaksacyjnie robiła tylko czasem większy krok. Jakże jej wtedy zazdrościłam!
Mówię Wam, noszenie zimą to jest to. Nawet bardziej, niż Coca Cola (której już nie lubię).
4 Comments
Ona
Nasza chusta – podobnie jak Maluch – już w drodze. Planujemy chustowanie od samego początku, a właśnie zimowa pora zbiegnie się z naszymi pierwszymi spacerami. Ciekawe, jak nam się to uda:)
life4youu
Wspaniała tradycja rodzi się na naszych oczach (w Polsce).
Wiewi00ra
Oj tak :D My mamy kurtałę do chustowania.
Norencja
My też chustowaliśmy zimą :) Kupiliśmy zestaw osłonka polarowa + osłonka przeciwdeszczowa + golf dla rodzica + rękawice, pod spód jeszcze polarowy kombinezon, jeśli było naprawdę zimno. Rozwiązanie bardzo wygodne w użyciu, jeśli nosi więcej niż jedna osoba, i tańsze niż dwie kurtki.