Panienka niestety nie należy teraz do najzdrowszych Panienek pod słońcem, ale zanim zaniemogła rodzice odbyli wspólne wyjście na koncert, frytki i piwo (małe piwo). Życie małżeńskie ma wiele zalet. Mam wśród znajomych ludzi, którzy po urodzeniu dzieci przestają wychodzić we dwoje. I ciąży im to. My z Ojciem Dzieciom wyszliśmy pierwszy raz we dwoje wieczorem kiedy Panienka miała 3 miesiące. Nie było to WIELKIE WYJŚCIE tylko moja urodzinowa kolacja w restauracyjce trzy przecznice dalej. Ale to było fajne. Bo poza tym, że staramy się dzieci zabierać ze sobą wszędzie i bardzo to lubimy – lubimy też spędzać czas we dwoje. To ważne. Lubię randki, tak poza wszystkim.
Dostałam ostatnio do przeczytania artykuł Nikoli Kraus, którą skądinąd lubię, na temat Rodzicielstwa Bliskości. Rozumiem trochę o co jej chodzi, ale jest to typowy przykład braku zrozumienia dla idei AP. I jak zwykle w takich sytuacjach po przeczytaniu jej tekstu mogłam tylko zrobić <facepalm>. Dlaczego ludzie nie czytają „W głębi kontinuum”? Tam przecież wszystko napisano dużymi literami.

Kraus pisze:

So if you aren’t a parent yet I leave you with this: Parenting is really fucking hard. So don’t make it harder. Set your life up so it can be full of sleep, sex, movies, dining and travel, so that the marriage that produced the child is as healthy when that child trots off to the great world that awaits them as it was when you said, „I do.”

A ja sobie myślę. Hmm. Mam sen, seks, wieczorne seanse filmowe, spędzam czas z mężem, cieszę się życiem i pamiętam cały czas czemu związałam się z tym konkretnym facetem – i właśnie AP bardzo mi w tym wszystkim pomaga. Panienka zadowolona, dopieszczona, uśmiechnięta i pewna tego, że zawsze odpowiemy na jej wołanie jest dzieckiem bezproblemowym w poradnikowym rozumieniu tego wyrażenia. Nam nie sprawia problemów. Śpi z nami, je z nami, zasypia jak się zmęczy, bawi się kiedy ma na to ochotę, jasno komunikuje swoje potrzeby. Jest owszem nieco szatańskiego usposobienia (pewne chuligańskie epizody ma już za sobą, panie w żłobku nie zapomną), ale wszystko w normie.
Czy bliskość z dzieckiem może zagrozić bliskości z mężem? Zagrozić relacjom ze światem, z samą sobą? O rany. Jak można to wszystko opacznie zrozumieć…
Naprawdę, czytajcie Liedloff, to pożyteczne zajęcie.
Refleksja po napisaniu:
To, co dzieje się z między ludźmi po pojawieniu się dziecka nie zależy od tego, czy wychowuje się je w duchu AP czy nie. Co więcej, to właśnie AP zakłada połączenie głębokiego szacunku do wszystkich członków rodziny połączonego z dążeniem do zaspokojenia potrzeb wszystkich, a nie tylko dziecka.