Nie wstyd karmić piersią? Ano nie. W linkowanym tekście informacja o akcji oznaczania miejsc, w których można spokojnie nakarmić dziecko piersią, gdzie znajduje się miejsce do tego wyznaczone, jakiś kącik. Pisałam niedawno o Traffic i ich fotelu bardzo fajnym. Zamieszczam na blogu posty otagowane „miejsce przyjazne”, gdzie opisuję miejsca, w których znalazłam przewijak, zabawki dla dziecka, fotel do karmienia. I to jest git.
Ale nie każda restauracja, nie każdy urząd ma warunki ku temu, by wstawić przewijak (no, wypadałoby jednak znaleźć miejsce), by wygospodarować kącik dla mamy z dzieckiem. Co więcej, jeśli będąc w lokalu mam potrzebę nakarmienia Panienki piersią, nie szukam ustronnego miejsca. Karmię tam, gdzie siedzę. I to jest ok, umiem robić to dyskretnie – co jest ważne dla mnie, bo lepiej się czuję ze świadomością, że nikt moich boczków nie widzi.
Nie zamierzam opisywać jako „miejsce przyjazne” każdej knajpki w której spokojnie nakarmiłam Panienkę i nikt mi nie zwrócił uwagi. Każdego muzeum. Każdej ulicy. Karmienie piersią jest normalne i jako rzecz normalna, powinno być niewidzialne. Doceniam miejsca, które nie są nakierowane na rodziny z dziećmi, a gdzie znajdują się udogodnienia dla maluchów – krzesełka, zabawki, przewijaki. Starbucks na przykład. Lanserska kawodajnia, a w toalecie przewijak, na sali kosz z drewnianymi klockami. Fajność.
Niepokoi mnie słowo „wstyd” w tytule artykułu. Jaki wstyd? Kto ma się wstydzić? Matka? A może dziecko, że jest głodne? W karmieniu piersią nie ma niczego wstydliwego. Zmieńcie język, proszę. Ja owszem, mogę się wstydzić pokazywać ciało, ale to z karmieniem nie ma wiele wspólnego. Na plaży też nie jestem najbardziej rozebraną z kobiet.
Bardzo się cieszę, kiedy widzę udogodnienia dla rodziców i dzieci. To jest super. Ale jednocześnie bardzo bym chciała, żeby możliwość nakarmienia dziecka piersią w urzędzie X albo restauracji Z nie była wielkim halo wymagającym wciągnięcia na poważną listę. To powinno być normalne.
Karmienie piersią dziecka prawie półtorarocznego nie jest w mainstreamie. I przyznam szczerze, że im Panienka jest większa, tym z większą chęcią karmię ją publicznie. Niech patrzą. Kobiety i mężczyźni. Dzieciaki i staruszki. Niech widzą, że to jest normalne. Niech komentują. Proszę bardzo. Da się karmić piersią dziecko, które ma zęby. Które chodzi i zaczyna mówić. To jest ok.
Karmię Panienkę i patrzy na to jej siedmioletni brat. Dla niego to jest normalne. On widząc kobietę karmiącą piersią odbiera to jako coś naturalnego. I przyznam szczerze, że to jest korzyść z karmienia Panienki o jakiej wcześniej nie pomyślałam, a która jest i zaprocentuje.
7 Comments
Wiewi00ra
Podpisuję się rękoma, nogami i sutkami ;)
Monika
Karmienie nie jest rzeczą wstydliwą. Wczoraj karmiłam w kościele na ślubie i więcej było życzliwych uśmiechów niż gapiowskich spojrzeń. Dezaprobaty wogóle nie zaobserwowałam. Kiedyś próbowałam stworzyć profil psychologiczny :) tych, co się oburzają. Nie udało się, bo oburzają sié różni, alenie jest ich wcale tak wielu, tylko głośni są.
Hafija
ja spotkałam się z nieprzyjemnymi komentarzami, ale uważam że główni pieniacze to są tylko w internecie ;) listę miejsc przyjaznych mamom uważam jednak za dobry pomysł, szczególnie w małych miejscowościach :)
Anna Sornek
Też się podpisuję. To nie wstyd karmić piersią. To natura! :) Na szczęście jeszcze nie spotkałam się z pieniaczami, ale może to jeszcze przede mną.
PS. W piątkowej notce na blogu zaprosiłam Cię do zabawy. Szczegóły u mnie.
Aleksandra
dziękuję za zaproszenie!
ambiguity
mi się zdarzyło, że podczas karmienia proponowano mi ustronne miejsce
dziwne
Aleksandra
w takich sytuacjach chciałabym wierzyć, że proponującemu chodzi o komfort dziecka. niektóre maluchy wolą jeść w ustronnym miejscu, a zgiełk je rozprasza. o tym w sumie też nie można zapominać. chociaż jedyne co rozprasza Panienkę to głód i kiedy dopadnie do źródełka to nic jej nie rusza ;)