Zrobiłam coś, czego staram się zazwyczaj unikać, a mianowicie poczytałam komentarze w necie. Wiadomo, czym to jest. Tym gorzej dla mnie, że artykuł pod którym komentarze zamieszczono dotyczył publicznego karmienia piersią.
To, co mnie zastanowiło, to wiele wypowiedzi na temat tego, że karmienie piersią jest obrzydliwe, nieestetyczne, piersi karmiące są wstrętne/brzydkie/zaniedbane/ohydne/obrzydliwe, a dźwięki które wydaje dziecko to „ciamkanie” od którego można dostać mdłości.
Oczywiście wszystko to są przykłady internetowego pieniactwa, chociażby to ciamkanie, na litość, musiał napisać to ktoś, kto nie widział karmionego piersią dziecka…

Do rzeczy.
Wiele osób pisze o tym, że nie po to idą do restauracji, żeby być narażonym (sic!) na obrzydliwe widoki. Że spacerując po centrum handlowym nie chcą oglądać cudzych, brzydkich piersi. Że takie rzeczy to, proszę pań, w domu.
Bo na zewnątrz to ma być ładnie.
O piersiach już pisałam. Są duże, małe, krzywe, miękkie, twarde, obwisłe i sterczące. Nie wiem czy zwracaliście uwagę na to, jak różnią się uszy u ludzi. Od ślicznych, różowych uszek dziecięcych po rozciągnięte, blade, porośnięte włoskami uszy staruszków. I wyobraźcie sobie teraz, że jakiś pieniacz w internecie pisze, że nie po to płaci pieniądze w restauracji, żeby mu przy stoliku obok siadał jakiś staruszek z wiotkimi, owłosionymi uszami. Bo jego to brzydzi i on nie może jeść, jak patrzy na te uszy.
Wyobraźcie sobie, że wypraszają z restauracji niepełnosprawną osobę. Albo mówią jej, żeby poszła jeść w kącie sali, bo goście sobie nie życzą jej obecności. Bo się brzydzą.

 

Wyobraźcie sobie, że ten pan siada na ławeczce w parku i ktoś komentuje, że jest obrzydliwy, że powinien siedzieć w domu. No dalej,  pieniacze – esteci, do dzieła:

hawking

 

Bo oczywiście wszyscy powinni wyglądać tak:
(Przepraszam panów Hawkinga i Beckhama za niecne wykorzystanie ich wizerunków, ale uczyniłam to w słusznej sprawie.)
Ludzie starsi, niepełnosprawni, krzywi, prości, różni – mają już ten komfort, że nikt nie podejdzie do nich i nie powie „przepraszam, czy mógłby pan/pani sobie iść? to nieestetyczne”. Ale kobieta karmiąca piersią należy do innej kategorii. Można jej zwrócić uwagę. Można wypisywać w internecie obelżywe epitety pod jej adresem. Czy spotkaliście gdzieś rozbuchane dyskusje dotyczące obecności osób w podeszłym wieku w przestrzeni publicznej? Czy wyobrażacie sobie, że kelner podchodzi do staruszka który ma problem ze sztuczną szczęką i sugeruje mu dokończenie posiłku w pomieszczeniu socjalnym lub toalecie? A wiecie, że takie rzeczy spotykają karmiące matki? I widzicie czym dudnią te komentarze? Proszę tutu. I na dokładkę list, którego autora mogę zapytać tylko, czy całowanie żony w policzek też jest sytuacją intymną i w związku z tym robi to tylko w domu. I jak w ogóle definiuje intymność? I czy wie, że niektóre dzieci niezmiernie złości jak się ja zakrywa pieluszką w czasie karmienia? Sam się zakryj.
Kobieta, matka – nadal jest własnością publiczną. Można ją obrażać, komentować jej ciało, dawać jej złote rady „niech odciągnie mleko i nakarmi dziecko z butelki jak już musi!”, albo po prostu zamykać w domu. Bo po co łazi z bachorem po mieście i świeci cyckami? A bachor wyje i nieprzyjemnie ciamka! Kobietę można krytykować, zwracać jej uwagę, oceniać. Jej piersi karmiące są „nabrzmiałymi wymionami” – tu, w Polsce, gdzie w co drugim kościele wisi wizerunek Marii Lactans.
Bardzo to smutne jest wszystko, a jedyne co mnie pociesza to fakt, że więcej jest tego wszystkiego w internecie, niż w rzeczywistości. Ludzie wylewają żale w sieci, na szczęście, a nie bezpośrednio na matki. Które naprawdę mają sporo na głowie.
Kto ma monopol na definicję tego, co piękne i estetyczne? Dlaczego czyjeś frustracje mają sprawiać, że pierś pełną pokarmu dla dziecka nazywa się wstrętną? Czy osoby o tak wysublimowanych gustach odmawiają pomocy swoim bliskim, gdy ci chorują lub stają się niedołężni i należy im na przykład zmieniać pieluchy? Odmówicie własnej matce? Mój mąż nie miał problemu z trzymaniem mi miski gdy wymiotowałam w ciąży. Nie brzydził się zmieniać mi podkładów gdy krwawiłam po porodzie. Wiedział i rozumiał o co chodzi. Tak było. Taka jest rzeczywistość. Nie możemy udawać, że życie jest plastikowe.
Na zakończenie mój ukochany wizerunek Matki Boskiej Karmiącej. Jestem zafascynowana tym obrazem.