Byłam dziś na wizycie lekarskiej w przychodni. Zaproponowano mi leczenie specyfikiem Ą, a ja standardowo zapytałam, czy można go przyjmować przy karmieniu piersią. Po drugiej stronie biurka uniesienie brwi „a ile ma dziecko?”. „Niecałe półtora roku”. „Zdaje sobie pani sprawę z tego, że po roku pani pokarm nie ma już żadnych wartości?”. I tak dalej, w ten deseń. Nie miałam ochoty na wdawanie się w dyskusje, było rano, a ja spieszyłam się do pracy.