Od 3 miesiąca życia wysadzam Panienkę. Zapoznałam się z zasadami Naturalnej Higieny Niemowląt i postanowiłam wprowadzić w życie swoją, modyfikowaną wersję. Ustaliłam, że skoro dzieci załatwiają potrzeby fizjologiczne po spaniu i po jedzeniu, to właśnie wtedy będę wysadzać Panienkę. Na początku wysadzałam ją nad umywalką. Przyznam, że duma jaką czułam po złapaniu pierwszego siku była porównywalna z dumą z piątki na dyplomie magisterskim. Czad. To się sprawdza! W zasadzie dopóki Panienka nie zaczęła raczkować, to 9/10 kup lądowało w miseczce/umywalce. Kiedy zaczęła siedzieć, wprowadziłam nakładkę na sedes. Ściągnięta ze strychu pamiątka po Starszaku. Na początku Panienka na nakładce nie robiła NIC, ale potem skojarzyła, że teraz już nie będzie robiła do umywalki, bo jest dużą Panienką. No i jest – sedes. Nie wiem, jaka duma towarzyszy zdobyciu tytułu doktora, ale podejrzewam, że porównywalna z dumą z pierwszej kupy dziecka na sedesie.

Kiedy Panienka zaczęła raczkować, to świat stał się na tyle absorbujący, że zaliczyłyśmy regres. Sporo siusiania w pieluszki i częstsze grubsze sprawy. Ale przyzwyczaiłam się do tego, że po jedzeniu albo spaniu idziemy do toalety. Panienka też jest chyba przyzwyczajona.
Ostatnio zaczęła komunikować temat mówiąc „pu pa pu pa ku pu pa pu pa ku pa”. Za pierwszym razem nie zwróciłam na to uwagi, a po chwili bezwiednego powtarzania tego, co ona wołała z łóżeczka zorientowałam się, co mówię. Poleciałam z nią do łazienki i okazało się, że już za późno. Innym razem byłam szybsza. Ha!
Mam też porażki. Dziś zmieniałam jej mokrą pieluszkę, założyłam suchą, chwila zabawy. Panienka zawiesiła się, więc uznałam, że może chce do toalety. Tam okazało się, że nowa pieluszka jest już mokra, a przecież 3 min wcześniej na sedesie nie zrobiła nic, wrr. Umyłam, wytarłam, zaniosłam do sypialni. Młoda brykała po łóżku, a ja zajęłam się kompletowaniem nowego zestawu pieluszka + otulacz. I w tym czasie Panienka wykonała potężny sik na nowo upraną narzutę i pościel. No słowo daję, miałam nietęgą minę.
Reasumując. Wierzę w to, że młodzież mocno nieletnia komunikuje potrzeby fizjologiczne, bo to widziałam na własne oczy. Wiem, że dziecko nie robi nic przez sen. Żeby się wypróżnić, musi się wybudzić. Tak jest i już. Noszona w chuście Panienka nigdy nie zrobiła kupy. Serio. Ciekawe dlaczego.
Nie jestem taką twardzielką, żeby dziecku zupełnie nic nie zakładać na pupę. Wysadzam, widzę skutek, pozytywny. Panienka ma 12 miesięcy i na sedesie bije sobie brawo po zrobieniu siku. No a najważniejsze – praktycznie nie ma odparzeń. Pojawiają się tylko wtedy, kiedy nosi jednorazówki cały dzień (wyjazdy, wyjścia, goście), albo gdy nie zauważę, że trzeba jej zmienić pieluszkę i zawartość dłużej ma kontakt ze skórą.
A tu kilka cytatów z linkowanej wyżej strony:
Zdecydowanie wolę pozostać czystym, niż leżeć w pieluszce przesiąkniętej własnymi odchodami, czekając, aż dorośli uznają, że jest już wystarczająco brudna, aby ją zmienić!
Nie wiem, jak Wy, ale wiele razy byłam świadkiem, jak rodzic mówi „ooo coś pachnie, o zrobiłeś” po czym kontynuuje rozmowę. Po pierwsze – hola hola, ja też to czuję! Po drugie – czy temu dziecku jest miło bawić się z brudną pieluszką?
Szybko uczę się rozluźniać odpowiednie mięśnie, tak aby zrobić siusiu „na zawołanie”, kiedy akurat jest okazja. Stopniowo i powoli ćwiczę też i wzmacniam swoje mięśnie zwieraczy, aby móc w razie potrzeby trochę dłużej poczekać aż skorzystanie z nocnika będzie możliwe.
To na serio działa – gdy widzę, że Panienka się zbiera do zrobienia czegoś bardziej, mówię „poczekaj!”, więc ona się wstrzymuje i robi dopiero na sedesie. Na początku myślałam, że to przypadek. Teraz wiem, że to działa.
Zwolennicy naturalnego rodzicielstwa (zwanego także rodzicielstwem towarzyszącym lub rodzicielstwem więzi) widzą NHN jako jeden ze sposobów na lepsze zrozumienie potrzeb dziecka, nawiązanie z nim bliższego kontaktu i pełniejszego odpowiadania na jego potrzeby.