Kilka dni temu, gdy układając się do snu przytuliłam do piersi Małą, naszła mnie pewna refleksja. Otóż od dawien dawna nie uważam już karmienia piersią za dostarczanie pokarmu. Niby wiem, że ją karmię, ale to jest tak naprawdę najmniej ważne w tym wszystkim. Myślę o tym raczej jak o przytulaniu, bliskości, chwili spędzonej tylko we dwie, razem. O jej rączce błądzącej po mojej piersi, o uśmiechu który czasem sprawia, że gubi rytm ssania, o oczach rozglądających się wokół lub wpatrzonych we mnie. Jedzenie? Tak, napełnia brzuszek. Ale rośnie bardziej od pokarmu, czy od tej bliskości?…
Kiedy jej brat był w jej wieku, część posiłków dostawał w butelce, między innymi wieczorną kaszkę. Pamiętam, że to było już tylko karmienie. Po prostu. Owszem, trzymałam go na kolanach, ale to nie było już takie przytulanie, jak przy piersi. Potem już trzymał sam swoją butlę, dzielnie siedział i się karmił. Samodzielny, mały chłopiec. Pamiętam też, jak kiedyś koleżanka pokazywała mi, jak jej kilkumiesięczne dziecko karmi się samo butelką ułożone w wózku. Inna układała dziecko na kolanach, twarzą do siebie, i podawała butelkę. Co rodzice, to sposób. I to też już było tylko karmienie. Kiedy Starszakowi podawałam butelkę, to nie odsłaniałam ciała, rzecz oczywista.
Wiele poradników dotyczących karmienia sztucznymi mieszankami wyjaśnia, że to też jest karmienie czułe, że mama powinna tak się ułożyć, tak podać butelkę, by jak najbardziej naśladowało to karmienie piersią. Gdy mama nie może lub nie chce karmić noworodka, powinna zgodnie z tymi zaleceniami, nawet zdjąć lub rozpiąć bluzkę, by uzyskać ten kontakt skóry dziecka ze swoją skórą. W rzeczywistości, z tego co zaobserwowałam, karmienie butelką szybko staje się tylko i wyłącznie karmieniem, sposobem na napełnianie brzuszka.
Nie twierdzę, że to jest gorsze lub złe. Zauważam tylko, że karmienie piersią ma tę dodatkową funkcję. W tłumie obcych ludzi, w pociągu, w sklepie, u lekarza – karmiąca piersią matka może ofiarować swojemu bardzo intymny kontakt, bardzo głębokie schronienie w ramionach.
No a Panienka, która obecnie wypuściła na świat zęby nr 7 i nr 8, rekompensuje sobie ból i stres ząbkowania maratonami przy piersi. Zasypiam i budzę się karmiąc…
Karmiąc, a może po prostu przytulając?
3 Comments
Miny Niny - Jowita
co kraj to obyczaj, co człowiek to zwyczaj i do karmienia też zapewne to się odnosi, każdy ma pogląd i swoją potrzebę i szczerze mówiąc uważam, że zbyt dużo dorosły stawia na pierwszym miejscu swoje potrzeby ponad potrzebami dziecka i dlatego na przykład z wygody podaje dziecku butlę rano i dalej idzie spać …
Aleksandra
gdyby to było takie proste – ja co rano usiłuję zatkać młodą piersią, żeby jeszcze pospać ;)
potrzeby rodziców też są ważne, grunt, to mądrze zrównoważyć :)
Paula
Bardzo podobne mam ostatnio przemyślenia! Karmię synka już ponad dwa lata i tak naprawdę już od dłuższego czasu ten czas karmienia czasem karmienia dla mnie nie jest… :) Teraz to dla mnie czas bliskości, czas na zwolnienie, na wyciszenie się i jego po całym dniu. Czas na nacieszenie się tym, że jeszcze mnie w taki sposób potrzebuje, że chce tej bliskości, bo wiem, że niedługo to się przecież skończy… Cudowny czas :)