Panienka lubi rodzynki. Jemy je w śniadaniowej jaglance, czasami dostaje też kilka rodzynek jako czekajkę, przed posiłkiem właściwym. Rodzynki są źródłem żelaza, witaminy C i różnych innych pożytecznych rzeczy. Są też źródłem cukru, ale lepszy taki cukier niż biały, a poza tym Panienka lubi się ze swoją szczoteczką do zębów.
Tak więc było sielsko i w ogóle, aż do momentu gdy wyczytałam w mainstreamowym magazynie parentingowym, że rodzynek nie powinno się podawać dzieciom przed 2-3 rokiem życia, bo mogą się zakrztusić. Dzieci, nie rodzynki. Ups.
Panienka się nie krztusi. Ona przeżuwa. Przeszła ostry trening żucia, gryzienia i rozdrabniania pokarmów. O dzięki ci niefrasobliwości moja. Ile przyjemności by nas ominęło!