Usypianie dzieci to mi nie wychodzi. Moje rozważania na temat usypiania bez płaczu oraz tego, co zrobić, by dziecię zasnęło samodzielnie nadal pozostają bez odpowiedzi. Nie wiem, no naprawdę nie wiem jak mam to osiągnąć. Panienka nie jest w ciemię bita. Po odłożeniu do łóżeczka bawi się chętnie przez jakiś czas, ale jak poczuje się zmęczona, to wzywa mnie donośnym głosem. A metoda podnieś – odłóż nie działa, bo córcia podniesiona nie uspokaja się na tyle, żebym mogła ją odłożyć. No a ja przecież nie mogę pozwolić na to, by płakała w łóżeczku. Za dużo się naczytałam o zmianach w mózgu jakie zachodzą kiedy dziecko się „wypłakuje”. A ja staram się zadbać również o mózg swojej córki.
Czekam na książkę Searsa pod tytułem „Zasypianie bez płaczu” i może współautor metody Rodzicielstwa Bliskości ma jakieś mądre rady dla mnie.

Aha, teraz kilka słów o tym, jak wygląda terror laktacyjny a la polonaise
Kalendarz pierwszego roku życia dziecka w portalu netowym. Tydzień 34. I czytam „Twoje dziecko nadal budzi się w nocy i domaga porcji mleka w butelce? Pora go od tego odzwyczajać. Po solidnej kolacji i myciu zębów podawaj mu w nocy już tylko wodę.” Hmm… Moje dziecko budzi się w nocy i owszem, domaga, ale nic nie mówi o mleku w butelce.
Czyżby twórcy tych mądrości wychodzili z założenia, że w ósmym miesiącu życia nie karmi się już piersią? Halo, tu ziemia. Co mówią zalecenia WHO? Pół roku tylko mleko mamy, a potem wprowadzanie stałych pokarmów i karmienie piersią do 2 roku życia!

Rozumiem, że są różne przypadki, historie, różne mamy i dzieci. Sama mam za sobą rzucenie Ojcu Dzieciom „ja już nie karmię! w szafce jest mleko i butelka, ja mam dość!” ale jak sobie człowiek tak huknie, a potem potłucze garnkami czy czymś, to mu mija. Wiele razy miałam ochotę rzucić karmienie piersią w cholerę, ale za każdym razem uspokajałam się, brałam głęboki wdech i powtarzałam sobie „ona tego potrzebuje. jest malutka. zanim się obejrzysz dorośnie. korzystaj.”
Działało.

No, a z tym zasypianiem. to chętnie bym przyjęła tę samą filozofię, ale niestety, jest taki mały problem. No, nie taki mały. Mam też drugie dziecko, które trzeba ululać, ukochać, poczytać bajkę, poprzytulać się i w ogóle.
No.