Zbliża się czas pożegnania z pięknymi gekonami. To najcudniejsza chusta, jaką widziałam w życiu. Boska.
I to zdjęcie kompletnie nie oddaje jej uroku.

 Mam jeszcze do ponoszenia przez chwilkę czekoladową Vatanai Caranero, o taką:

Ale gekony jednak są lepsze. Vatek pomimo swej urody nie ma tej miękkości i delikatności gekonów. (no odbiło mi). Ale dostałam chustę, od kochanej Agni!
Tym razem polska, firmy Womar. Firma Womar zaczęła od produkcji sztywnych nosideł tzw wisiadeł, których nie lubimy i nie popieramy za to, że są niezdrowe dla maluchów. Jednak wyniuchawszy nowy target forma Womar zaczęła produkować chusty tkane. Tak więc siedzę w tym momencie na złożonej chuście o boskim wzorze i kolejny już dzień usiłują ją złamać. Na razie doceniam jej kompaktowość po złożeniu. Zajmuje połowę miejsca naszego hopka, do torebki jak znalazł.
a wygląda tak 
Jest dwustronna, co ma swoje wady, ponieważ druga strona jest biała. Ma to też swoje zalety, zwłaszcza kiedy jest się początkującym wiązaczem plecaków i chusta jednakowa z każdej strony plącze się niemiłosiernie.
A teraz przyznam się, co spowodowało, że nagle zapragnęłam chusty w paski.
Nazywa się Prowansja..
(Zdjęcie pochodzi ze sklepu mamazen.pl)
Czyż Prowansja nie jest piękna?