Malutka skończyła 3 miesiące, a dziś mija jej setny dzień życia. 
Mówi się, że pierwsze trzy miesiące życia to czwarty trymestr ciąży. Dlaczego? Człowiek jest jedynym ssakiem, który rodzi się tak totalnie bezbronny i nieprzygotowany do życia. Teoretycznie powinien pozostać w łonie matki jeszcze trzy miesiące, ale ze względu na to, że jednocześnie jest posiadaczem stosunkowo największego mózgu, poród po tym czasie byłby fizycznie niemożliwy. Dlatego też przyjmuje się, że dziecko w pierwszych trzech miesiącach życia powinno mieć warunki zbliżone do tego ideału jaki osiąga matczyna macica. 

Takiego maluszka nie „tresuje” się nauką zasypiania w łóżeczku, nie reguluje pór karmienia. Takiego maluszka nosi się na rękach i przytula wtedy, kiedy tego zapragnie. Można i należy brać je do łóżka, by spało wtulone w ciepło rodziców. Nie wolno ignorować jego płaczu. Trzeba mu w każdym geście pokazywać, że się je kocha i chroni. 
Fakt, boli mnie nadgarstek. Ale staram się Panienkę nosić tyle, ile ona tego potrzebuje. Wielką pomocą jest chusta. Otulona nią ciasno śpi wtulona łepkiem tam, gdzie najlepiej słychać bicie mojego serca – jeden z pierwszych dźwięków jaki w życiu usłyszała. Chusta pozwala odwzorować warunki życia płodowego – ciasne ułożenie, ciepło ciała i bliskość serca matki przypominają maleństwu o tym czasie absolutnego spokoju. 
Wypracowaliśmy sobie wygodny i satysfakcjonujący system spania. Wieczorem odkładamy Panienkę do łóżeczka i śpi tak do 12 – 1 nocy. Po pierwszym karmieniu, kiedy już mocno zaśnie, wraca do łóżeczku. A po drugim karmieniu, między 3 a 5 rano, zostaje już z nami. Śpi najczęściej w środku i budzi się pogodna i wesoła, wierzgając nóżkami.
Teraz ma trzy miesiące i nie jest co prawda samodzielna, ale umie przewrócić się na boczek, z boku na brzuszek. Podnosi główkę, nóżkami skopuje z siebie koc. To umiejętności ważne i pożyteczne, na miarę tak małego człowieka. 
Niesamowita jest zmiana jaka zachodzi w dziecku przez te trzy miesiące. Obserwuję to z zachwytem.