Nie jestem osobą, która na widok pary osiołków zajmujących się tym, czym zajmują się czasem pary, oczekiwałaby ich natychmiastowego rozdzielenia. Nie ściemniałam dzieciom o pszczółkach, kapuście i bocianie. Nie przypominam sobie też, żeby mi ktokolwiek takie historie opowiadał.
wyd. Czarna Owieczka

Panienka wie, skąd i którędy przyszła. Mówi „kiedyś byłam w twoim brzuszku, a teraz jestem w twoim sercu”. Jeszcze rozumie to po swojemu. Ze Starszakiem odbyłam nieskończoną ilość rozmów na ten temat. Nigdy nie siadałam z nim przy stole mówiąc „synu….”, ot po prostu, rozmawiamy dużo. Wracając z przedszkola, szkoły, robiąc kolację. Kiedyś zadawał pytania – teraz jest w takim wieku, kiedy dziecko mniej zwraca się do rodziców z tymi sprawami, co nie znaczy, że mniej o nich myśli. Zastanawiałam się, czy to już moment na wprowadzenie stosownych lektur. Starszak czyta, lubi usiąść z książką – czemu miałby nie poczytać czegoś uświadamiającego?
Zanim dałam „Zwykłą książkę o tym, skąd się biorą dzieci” Starszakowi, najpierw sama ją przeczytałam. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. To książka skierowana do dzieci od 8, 9 roku życia. Składa się z rozmów autorki ze znajomymi dziećmi w różnym wieku. Zadaje im pytania, tłumaczy różne sprawy, rozwiewa wątpliwości. Poruszane są tematy takie jak dojrzewanie, zmiany zachodzące w ciele, higiena, intymność, seks, miłość. Autorka nie boi się też takich tematów jak prostytucja – w kontekście chętnie zbieranych przez dzieciaki ulotek agencji towarzyskich.
To, co bardzo mi się podoba w tej książce, to sposób w jaki mówi się o miłości fizycznej. Alicja Długołęcka przedstawia seks tak, jakby to była kawa. Coś, co smakuje tylko dorosłym i nie ma sensu próbować wcześniej. Seks jest według autorki piękną sprawą wtedy, kiedy dzieje się między dorosłymi ludźmi, którzy się kochają i szanują. Nie jest przedstawiany tylko od strony technicznej, ale i emocjonalnej. Jednocześnie nie ma lukru – bardzo delikatnie wprowadzone są takie pojęcia jak gwałt i pedofilia.
Tekst książki jest ilustrowany – schematy pokazujące narządy wewnętrzne są w porządku, ale charakter głównych ilustracji nie przemawia do mnie. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego, ale ta strona książki mi się nie podoba. Ale to tak naprawdę jedyna rzecz, co do której mam wątpliwości.
Polecam tę książkę. To wiedza, której Wasze dzieci potrzebują, podana w bardzo rozsądny, wyważony sposób. Całość czyta się tak, jakby samemu się było uczestnikiem zapisanych dialogów. Ta książka to bardzo fajny dodatek do rozmów z potomstwem, może być też punktem wyjścia by takie rozmowy zacząć jeśli wcześniej się nie pojawiały.
Książkę przygotowało wydawnictwo Czarna Owieczka KLIK